przed snem żartobliwie nazwałam ją kukułką, dopytała dlaczego, odpowiedziałam że kukułka sama nie wychowuje swoich młodych, tylko jajo podrzuca innym gatunkom ptaków i taki ptak wysiaduje jajo i wychowuje 'swoje dziecko'... a mi los ją podrzucił na wychowanie... i zaczął się dialog:
- mama ale "brzydkie kaczątko" to jest trochę dziwne...
- dlaczego?
- bo przecież łabędzie nie podrzucają swoich młodych
- ale tam na początku jest powiedziane, że to jajo wypadło z gniazda i się potoczyło do gniazda kaczki(?)
- no tak, ale to mało prawdopodobna historia
- ale bajki mają dzieci uczyć odpowiedniego zachowania, mieć morał i być ciekawe, aby maluch się nie znudził
- no tak, ale to nie mogą nas uczyć czegoś realnego i mądro-prawdziwego, a nie takie głupio-zmyślonego?
hmmm już jakiś czas temu dziadek na jej sugestię zmienił wersję czerwonego kapturka na to że wilk zamknął najpierw babcie, później też wnuczkę do szafy zamiast zjeść - bo młoda zastanawiała się jakim cudem wilk mógł połknąć je w całości i się nie strawiły...
Jakby się nad tym zastanowić - poniekąd kłamstwem uczymy dzieci postaw moralnych, pewności siebie, odpowiedniego zachowania i paradoksalnie tego, aby nie kłamały ;-)