sobota, 7 stycznia 2017

Bajki okiem 6,5 latki

Dziś przed snem młoda mnie troszkę zaskoczyła - bo w sumie to ma troszkę racji...
przed snem żartobliwie nazwałam ją kukułką, dopytała dlaczego, odpowiedziałam że kukułka sama nie wychowuje swoich młodych, tylko jajo podrzuca innym gatunkom ptaków i taki ptak wysiaduje jajo i wychowuje 'swoje dziecko'... a mi los ją podrzucił na wychowanie... i zaczął się dialog:
- mama ale "brzydkie kaczątko" to jest trochę dziwne...
- dlaczego?
- bo przecież łabędzie nie podrzucają swoich młodych
- ale tam na początku jest powiedziane, że to jajo wypadło z gniazda i się potoczyło do gniazda kaczki(?)
- no tak, ale to mało prawdopodobna historia
- ale bajki mają dzieci uczyć odpowiedniego zachowania, mieć morał i być ciekawe, aby maluch się nie znudził
- no tak, ale to nie mogą nas uczyć czegoś realnego i mądro-prawdziwego, a nie takie głupio-zmyślonego?

hmmm już jakiś czas temu dziadek na jej sugestię zmienił wersję czerwonego kapturka na to że wilk zamknął najpierw babcie, później też wnuczkę do szafy zamiast zjeść - bo młoda zastanawiała się jakim cudem wilk mógł połknąć je w całości i się nie strawiły...

Jakby się nad tym zastanowić - poniekąd kłamstwem uczymy dzieci postaw moralnych, pewności siebie, odpowiedniego zachowania i paradoksalnie tego, aby nie kłamały ;-)

środa, 17 grudnia 2014

To już 4,5 roku...

Ostatnio z koleżanką zastanawiałam się jak to jest, że czas tak niby wolno, ale szybko płynie - w sumie najwolniej w pracy... później coraz szybciej w weekendy super-szybko ;-)

Dziś Magda miała RAJ ;-) Na cały dzień przyjechał jej dziadziuś (i ja miałam wolne - czyt. czas dla siebie)...


sobota, 16 sierpnia 2014

Dawno mnie nie było...

Córeczka urosła, w życiu sporo zmian (w większości na lepsze) i tak jakoś zleciało...
Dziś stoję w zupełnie innym miejscu ;-)
Mieszkam z Córeczką w kawalerce w Warszawie od września idzie do nowego przedszkola...

Jest uzdolniona muzycznie - wyczucie rytmu ma dość duże - pierwsze podrygi (zanim zaczęła chodzić):
emulowały na - nagrane jak Magda miała niecałe 3,5 roku:
Dziś byłyśmy podejrzeć na zajęciach z baletu z elementami tańca nowoczesnego - i bardzo jej się podobało - nawet rozgrzewka w której brała czynny udział.
I zastanawiam się czy jej nie dać na regularne zajęcia. Jak się zdecydujemy - pierwsze zajęcia miałaby już 30.08 i kolejne w każdą sobotę i środę - nad środami się zastanawiam - bo są po 17, a Magda i tak może być zmęczona po przedszkolu.

wtorek, 7 sierpnia 2012

Przelewanki

Magda ostatnio jest na etapie przelewania wszystkiego ze wszystkiego do wszystkiego!
Wychodzi jej to coraz zgrabniej i już prawie nie rozlewa [a na szczęście jak rozlewa, jest to albo na podłodze, albo woda :D]

O ile przelewanie ze szklanki do szklanki kubeczka to nie problem...
o tyle jak przelewa z dużo większego pojemnika do mniejszego to już nie potrafi przewidzieć że przeleje...
z zabawniejszych sytuacji to jak chciała przelać sok [na szczęście na podłodze] do zabawki gdzie dopasowuje się kształty [z obu stron], więc jak jedną stroną wleciało, to drugą wyleciało.

i Magda z zaskoczoną minką skomentowała "Polewało się" :D

Ale zabawy w przelewanki potrafią ją zająć na dobre kilkanaście minut :-)
[podoba mi się wtedy takie skupienie/koncentracja na jej malutkiej buzi]

Druga zabawa w [mniej bezpieczna] to wejdę jak najwyżej...
ulubione miejsce Parapet [od okna jest najchłodniej u nas w mieszkaniu]

sobota, 23 czerwca 2012

Dzień Ojca

Wszystkim Ojcom życzę 100 lat :-)

Magda z okazji dnia Ojca posła z Tatą na spacer, na plac zabaw... i o dziwo dała się bezproblemowo wyprowadzić...

Mąż znalazł sposób - zerwiemy kwiatka i damy mamie :-)
i faktycznie maleństwo przyniosło mi kwiatka - lekko pogniecionego, ale widać, że najprawdopodobniej  samodzielnie zerwanego :-D

Od razu wparowało do pokoju, dało kwiatka [mi] a tacie zaśpiewała 100 lat, z okazji jego święta :-)

piątek, 8 czerwca 2012

Samodzielne jedzenie :-)

Zastanawiam się jak nauczyć Magdę jedzenia zup...
Póki co wygląda to tak że albo więcej rozlewa i oblizuje praktycznie pustą łyżeczkę,
albo wybiera grubsze kawałki ręką, a wodę/wywar wypija.

Zabawnie to wygląda, jednak trzeba o tyle uważać, że jak się naje to lubi sobie rozlewać - macza palce i chlapie, jak kropidło.

I niestety statystyka wpadek - 1x na tydzień się utrzymuje [upodobała sobie piątki do tego celu :-)]

piątek, 1 czerwca 2012

100 lat :-)

100 lat wszystkim dzieciom z okazji ich święta :-)
Spełnienia wszystkich marzeń i kreatywności w wymyślaniu kolejnych.

Dzień dziecka powinien być ustawowo dniem wolnym od szkoły i pracy
[żeby rodzice mogli ten dzień spędzić ze swoimi pociechami]

środa, 30 maja 2012

"Czy kiedykolwiek żałowałaś że zostałaś mamą"

To pytanie zadała mi moja bliska koleżanka podczas rozmowy o tym jak dziecko zmienia życie i że w zasadzie przy odpowiedniej organizacji nie zmienia go, aż tak bardzo jak się to wydaje zwłaszcza bezdzietnym ludziom [bo nawet można chodzić na spotkania ze znajomymi].

Odpowiedź jest oczywista...
Nigdy nie żałowałam nawet przez ułamek sekundy, że mam córeczkę.
Z mężem nawet zastanawialiśmy się ostatnio co my robiliśmy z czasem jak jej nie było i doszliśmy do wniosku, że bez niej było pusto i smutno - i co najgorsze nawet nie wiedzieliśmy o tym że czegoś brakuje.
Ale pytanie koleżanki zmusiło mnie do refleksji.

Mówiąc szczerze patrząc wstecz, to nawet nie czułam się jakoś specjalnie skrępowana tym, że mam dziecko - zarówno teraz jak i kiedyś, fakt - wolę jej nie zabierać na spotkanie z zupełnie obcymi ludźmi - np. pierwsze spotkanie biznesowe, jakaś konferencja - chociaż na "Myśleć jak Milionerzy" była z nami - ale nie byłam na wykładach samych w sobie - na tym był mój mąż, a ja spotkałam się ze znajomymi, szkoda, że drugiego dnia nie mogliśmy być [odwiedziła nas rodzina], ale i tak było fajnie.

Nie miałam też nigdy problemów z karmieniem jej piersią w miejscu publicznym - zawsze można było usiąść gdzieś na ławeczce, troszkę się okręcić od świateł i dać dziecku to czego się akurat domagało, teraz już 'cycam' w domu, na mieście i tak zazwyczaj się za dużo dzieje, więc się nawet nie domaga.

Tyle się czyta o dziwnych spojrzeniach na kobiety karmiące w miejscach publicznych, a ja niczego takiego nie zauważyłam - nie spotkałam się nigdy z nieprzychylnym komentarzem - jedynie raz do mnie podbiegła dziewczynka około 4 latka podpytać co to i co robię, poza tym serdeczne uśmiechy, które jak zauważyłam to odwzajemniałam

Jedynie co mnie irytowało, ale i tak spływało po mnie jak po przysłowiowej kaczce, to uwagi starszych kobiet [w wieku prababcinym] jak Magda krzyczała/płakała na spacerze w wózku i nie szło jej uspokoić to uwagi w stylu "smoczka jej pani da!", "i to ma być matka, dziecko się drze, a ta nic nie robi!" etc.
Bez znajomości dziecka - Magda nie jadła smoczka, a już na pewno nie szło jej nim uspokoić - jak miała dobry humor to jako zabawka ewentualnie, ale to też ssane i gryzione było ze wszystkich stron - a najbardziej otoczka.

Owszem zdarzały się sytuacje, że chciałam od niej odpocząć - ale bardziej na zasadzie - 'Tata wyjdź z dzieckiem na spacer, bo chce coś zrobić', lub w sezonie wychodziłam na flickera wieczorem, a dziecko zostawało z tatą i miałam chwile dla siebie.

Na spotkanie poszłyśmy też standardowo z zapasem ubranek i bez pieluchy - wiadomo centrum handlowe może spowodować, że się o czymś może zapomnieć, ale nie było wpadki - sama zawołała 2x do WC, na tyle wcześnie, że zdążyłyśmy dojść do odpowiedniego miejsca, wzięłam ze sobą nocniczek turystyczny jako nakładkę na WC więc miała komfortowo - nie lubi jak się ją natrzymuje [woli sama stabilnie siedzieć].

wtorek, 29 maja 2012

Poza domem też bez pieluszki

Magdę ubieram tylko w majteczkach - także na plac zabaw czy na spotkanie ze znajomymi. Dziś jednak córeczka pierwszy raz musiała chwilę [około 2-3h] zostać beze mnie u koleżanki - ja miałam sprawę do załatwienia i tam Magdy nie mogłam zabrać.

Córeczką zajęła się moja koleżanka u siebie w domu. Magda bez problemów pojechała do cioci Oli, generalnie rozstanie też było bez większych stresów, pomachała mamie i zajęła się swoimi sprawami, chociaż jak miała dać mi buziaka na do widzenia to nie chciała mnie puścić. Po 2h jednak chciała już spać i sama nie wiedziała co robić i czym się zająć.

Jak przyjechałam to po przywitaniu i pierwszej euforii że mama wróciła, złapała mnie za palec i zaprowadziła do WC mówiąc że chce siku.

W każdym bądź razie kolejny suchy dzień - nawet u znajomej i jak była sama :-)

Majtki zakładam jej już 'normalne' tzn ze zwykłego materiału. Jedyne co to zawsze przy sobie mam zestaw 3x par ubrań na przebranie w razie wpadki - jeszcze ani razu nie użyte.