Dziś pierwszy cały dzień w klubie malucha - debiut naszego dłuższego rozstania. Gdzieś ostatnio przeczytałam, że adaptację dziecka w przedszkolu lub żłobku trzeba zacząć od samych siebie, bo dziecko tylko nas naśladuje i przejmuje nasze emocje.
Z własnego doświadczenia mogę się z tym zgodzić.
Generalnie jestem spokojna o adaptację Magdy. Jakoś mam przekonanie, że jest pod dobrą opieką i da sobie radę w nowym otoczeniu - ona chyba uwielbia nowe miejsca.
Zawiozłam ją na 10, byłam jeszcze obok do 11:30 i wróciłam do domu.
Tylko po godzinie 16. zaczęłam się zastanawiać jak Magda sobie radzi, że zaraz muszę po nią iść etc. Przy odbiorze - po godz 17 - dowiedziałam się, że Magda praktycznie cały dzień była spokojna - tzn bawiła się, była żywa, nie przejawiała objawów tęsknoty... a po 16 zaczęła mnie wołać, nie płakała, tylko wołała 'mama' i mnie szukała. Zastanawia mnie zbieżność co do godziny :).
Zobaczymy jak będzie w następnych dniach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz