Wczoraj w nocy wróciliśmy do domu i zdecydowanie lepiej podróżuje się z maluchem w nocy.
Pociąg mielimy o 19:30, wcześniejszy mieliśmy o 12:25 - ale stwierdziliśmy, że i tak się na niego nie wyrobimy.
Dobrze się stało, chociaż mieliśmy wątpliwości przed dość późną podróżą - o 23 byliśmy w Warszawie [a to oznaczało podróż autobusami nocnymi].
Magda przez całą podróż była pogodna - po 20 zrobiła siku na nocnik, bawiła się "kubkiem niekapkiem" - tzn stawiała na ladzie pod oknem, za chwile zabierała, robiła łyka i z powrotem odstawiała na ustalone przez siebie miejsce.
A przed 21 poszła spać przy cycku i przespała resztę podróży - nawet swoiste zamieszanie związane z wychodzeniem na peron jej nie obudziło. Obudziła się dopiero po 2giej na cycka.