Magda została zaszczepiona tylko przy porodzie i dokończona seria szczepień na WZWb.
czwartek, 31 maja 2012
środa, 30 maja 2012
"Czy kiedykolwiek żałowałaś że zostałaś mamą"
To pytanie zadała mi moja bliska koleżanka podczas rozmowy o tym jak dziecko zmienia życie i że w zasadzie przy odpowiedniej organizacji nie zmienia go, aż tak bardzo jak się to wydaje zwłaszcza bezdzietnym ludziom [bo nawet można chodzić na spotkania ze znajomymi].
Odpowiedź jest oczywista...
Nigdy nie żałowałam nawet przez ułamek sekundy, że mam córeczkę.
Z mężem nawet zastanawialiśmy się ostatnio co my robiliśmy z czasem jak jej nie było i doszliśmy do wniosku, że bez niej było pusto i smutno - i co najgorsze nawet nie wiedzieliśmy o tym że czegoś brakuje.
Ale pytanie koleżanki zmusiło mnie do refleksji.
Mówiąc szczerze patrząc wstecz, to nawet nie czułam się jakoś specjalnie skrępowana tym, że mam dziecko - zarówno teraz jak i kiedyś, fakt - wolę jej nie zabierać na spotkanie z zupełnie obcymi ludźmi - np. pierwsze spotkanie biznesowe, jakaś konferencja - chociaż na "Myśleć jak Milionerzy" była z nami - ale nie byłam na wykładach samych w sobie - na tym był mój mąż, a ja spotkałam się ze znajomymi, szkoda, że drugiego dnia nie mogliśmy być [odwiedziła nas rodzina], ale i tak było fajnie.
Nie miałam też nigdy problemów z karmieniem jej piersią w miejscu publicznym - zawsze można było usiąść gdzieś na ławeczce, troszkę się okręcić od świateł i dać dziecku to czego się akurat domagało, teraz już 'cycam' w domu, na mieście i tak zazwyczaj się za dużo dzieje, więc się nawet nie domaga.
Tyle się czyta o dziwnych spojrzeniach na kobiety karmiące w miejscach publicznych, a ja niczego takiego nie zauważyłam - nie spotkałam się nigdy z nieprzychylnym komentarzem - jedynie raz do mnie podbiegła dziewczynka około 4 latka podpytać co to i co robię, poza tym serdeczne uśmiechy, które jak zauważyłam to odwzajemniałam
Jedynie co mnie irytowało, ale i tak spływało po mnie jak po przysłowiowej kaczce, to uwagi starszych kobiet [w wieku prababcinym] jak Magda krzyczała/płakała na spacerze w wózku i nie szło jej uspokoić to uwagi w stylu "smoczka jej pani da!", "i to ma być matka, dziecko się drze, a ta nic nie robi!" etc.
Bez znajomości dziecka - Magda nie jadła smoczka, a już na pewno nie szło jej nim uspokoić - jak miała dobry humor to jako zabawka ewentualnie, ale to też ssane i gryzione było ze wszystkich stron - a najbardziej otoczka.
Owszem zdarzały się sytuacje, że chciałam od niej odpocząć - ale bardziej na zasadzie - 'Tata wyjdź z dzieckiem na spacer, bo chce coś zrobić', lub w sezonie wychodziłam na flickera wieczorem, a dziecko zostawało z tatą i miałam chwile dla siebie.
Na spotkanie poszłyśmy też standardowo z zapasem ubranek i bez pieluchy - wiadomo centrum handlowe może spowodować, że się o czymś może zapomnieć, ale nie było wpadki - sama zawołała 2x do WC, na tyle wcześnie, że zdążyłyśmy dojść do odpowiedniego miejsca, wzięłam ze sobą nocniczek turystyczny jako nakładkę na WC więc miała komfortowo - nie lubi jak się ją natrzymuje [woli sama stabilnie siedzieć].
Odpowiedź jest oczywista...
Nigdy nie żałowałam nawet przez ułamek sekundy, że mam córeczkę.
Z mężem nawet zastanawialiśmy się ostatnio co my robiliśmy z czasem jak jej nie było i doszliśmy do wniosku, że bez niej było pusto i smutno - i co najgorsze nawet nie wiedzieliśmy o tym że czegoś brakuje.
Ale pytanie koleżanki zmusiło mnie do refleksji.
Mówiąc szczerze patrząc wstecz, to nawet nie czułam się jakoś specjalnie skrępowana tym, że mam dziecko - zarówno teraz jak i kiedyś, fakt - wolę jej nie zabierać na spotkanie z zupełnie obcymi ludźmi - np. pierwsze spotkanie biznesowe, jakaś konferencja - chociaż na "Myśleć jak Milionerzy" była z nami - ale nie byłam na wykładach samych w sobie - na tym był mój mąż, a ja spotkałam się ze znajomymi, szkoda, że drugiego dnia nie mogliśmy być [odwiedziła nas rodzina], ale i tak było fajnie.
Nie miałam też nigdy problemów z karmieniem jej piersią w miejscu publicznym - zawsze można było usiąść gdzieś na ławeczce, troszkę się okręcić od świateł i dać dziecku to czego się akurat domagało, teraz już 'cycam' w domu, na mieście i tak zazwyczaj się za dużo dzieje, więc się nawet nie domaga.
Tyle się czyta o dziwnych spojrzeniach na kobiety karmiące w miejscach publicznych, a ja niczego takiego nie zauważyłam - nie spotkałam się nigdy z nieprzychylnym komentarzem - jedynie raz do mnie podbiegła dziewczynka około 4 latka podpytać co to i co robię, poza tym serdeczne uśmiechy, które jak zauważyłam to odwzajemniałam
Jedynie co mnie irytowało, ale i tak spływało po mnie jak po przysłowiowej kaczce, to uwagi starszych kobiet [w wieku prababcinym] jak Magda krzyczała/płakała na spacerze w wózku i nie szło jej uspokoić to uwagi w stylu "smoczka jej pani da!", "i to ma być matka, dziecko się drze, a ta nic nie robi!" etc.
Bez znajomości dziecka - Magda nie jadła smoczka, a już na pewno nie szło jej nim uspokoić - jak miała dobry humor to jako zabawka ewentualnie, ale to też ssane i gryzione było ze wszystkich stron - a najbardziej otoczka.
Owszem zdarzały się sytuacje, że chciałam od niej odpocząć - ale bardziej na zasadzie - 'Tata wyjdź z dzieckiem na spacer, bo chce coś zrobić', lub w sezonie wychodziłam na flickera wieczorem, a dziecko zostawało z tatą i miałam chwile dla siebie.
Na spotkanie poszłyśmy też standardowo z zapasem ubranek i bez pieluchy - wiadomo centrum handlowe może spowodować, że się o czymś może zapomnieć, ale nie było wpadki - sama zawołała 2x do WC, na tyle wcześnie, że zdążyłyśmy dojść do odpowiedniego miejsca, wzięłam ze sobą nocniczek turystyczny jako nakładkę na WC więc miała komfortowo - nie lubi jak się ją natrzymuje [woli sama stabilnie siedzieć].
wtorek, 29 maja 2012
Poza domem też bez pieluszki
Magdę ubieram tylko w majteczkach - także na plac zabaw czy na spotkanie ze znajomymi.
Dziś jednak córeczka pierwszy raz musiała chwilę [około 2-3h] zostać beze mnie u koleżanki - ja miałam sprawę do załatwienia i tam Magdy nie mogłam zabrać.
Córeczką zajęła się moja koleżanka u siebie w domu. Magda bez problemów pojechała do cioci Oli, generalnie rozstanie też było bez większych stresów, pomachała mamie i zajęła się swoimi sprawami, chociaż jak miała dać mi buziaka na do widzenia to nie chciała mnie puścić. Po 2h jednak chciała już spać i sama nie wiedziała co robić i czym się zająć.
Jak przyjechałam to po przywitaniu i pierwszej euforii że mama wróciła, złapała mnie za palec i zaprowadziła do WC mówiąc że chce siku.
W każdym bądź razie kolejny suchy dzień - nawet u znajomej i jak była sama :-)
Majtki zakładam jej już 'normalne' tzn ze zwykłego materiału. Jedyne co to zawsze przy sobie mam zestaw 3x par ubrań na przebranie w razie wpadki - jeszcze ani razu nie użyte.
Córeczką zajęła się moja koleżanka u siebie w domu. Magda bez problemów pojechała do cioci Oli, generalnie rozstanie też było bez większych stresów, pomachała mamie i zajęła się swoimi sprawami, chociaż jak miała dać mi buziaka na do widzenia to nie chciała mnie puścić. Po 2h jednak chciała już spać i sama nie wiedziała co robić i czym się zająć.
Jak przyjechałam to po przywitaniu i pierwszej euforii że mama wróciła, złapała mnie za palec i zaprowadziła do WC mówiąc że chce siku.
W każdym bądź razie kolejny suchy dzień - nawet u znajomej i jak była sama :-)
Majtki zakładam jej już 'normalne' tzn ze zwykłego materiału. Jedyne co to zawsze przy sobie mam zestaw 3x par ubrań na przebranie w razie wpadki - jeszcze ani razu nie użyte.
piątek, 25 maja 2012
Pierwsza wpadka
Zgodnie z założeniami założyłam Magdzie majteczki - efekt - do dzisiaj wieczora majteczki suche - i w nocy i w dzień.
Jej generalnie w nocy rzadko się zdarzało sikać - zawsze też na noc miała zakładane wielorazówki, a dodatkowo zasypia zazwyczaj po 22 i przed sen woła na nocnik.
Magda jest zadowolona, że jest taka duża. Wpadka była w majteczkach-trenerkach, więc nie było kałuży.
Mogę dodać kilka słów o samych majteczkach - majteczki trenerki z ceratką odradzam, dlatego, że jednak dziecko potrafi się szybko spocić i mimo, że nie jest zsikane i tak ma wilgotno. W innych tego tupu majteczkach które korzystają z bardziej naturalnych materiałów nie przepuszczających wilgoci, ale przepuszczających powietrze.
Same majteczki są fajne o tyle, że podczas wpadki nie ma kałuży , a ubranko i tak jest mokre [bo jest na tyle chłonne, że mieści jedną porcję sików, a nie jest wodoodporne i przecieka na ubranko]
Podobny efekt można uzyskać wkładając wkład czy tetrę w majteczki, ale u nas się to o tyle nie sprawdziło, że Magda ma swoje nastawienie do pieluch, w dodatku co wizyta na nocniczku to pielucha czy wkład lądował poza majtkami i za każdym razem od początku trzeba było ubierać i wkładać - a to w przypadku ruchliwego dziecka nie należy do łatwości :-)
Magda jest zadowolona, że jest taka duża. Wpadka była w majteczkach-trenerkach, więc nie było kałuży.
Mogę dodać kilka słów o samych majteczkach - majteczki trenerki z ceratką odradzam, dlatego, że jednak dziecko potrafi się szybko spocić i mimo, że nie jest zsikane i tak ma wilgotno. W innych tego tupu majteczkach które korzystają z bardziej naturalnych materiałów nie przepuszczających wilgoci, ale przepuszczających powietrze.
Same majteczki są fajne o tyle, że podczas wpadki nie ma kałuży , a ubranko i tak jest mokre [bo jest na tyle chłonne, że mieści jedną porcję sików, a nie jest wodoodporne i przecieka na ubranko]
Podobny efekt można uzyskać wkładając wkład czy tetrę w majteczki, ale u nas się to o tyle nie sprawdziło, że Magda ma swoje nastawienie do pieluch, w dodatku co wizyta na nocniczku to pielucha czy wkład lądował poza majtkami i za każdym razem od początku trzeba było ubierać i wkładać - a to w przypadku ruchliwego dziecka nie należy do łatwości :-)
środa, 23 maja 2012
Powrót do domu
Dziś wróciliśmy do domu. Niestety w pociągu przesilała pieluchę, tak że musiałam jej spodnie przebierać. Ostatnio mam wrażenie, że Córeczka doskonale rozumie, że w majteczkach trzeba wołać, a pielucha to może być mokra.
Ogólnie podróż była spokojna i bez większych problemów. Po drodze miałyśmy 2 sympatyczne panie w przedziale - jedną od Łodzi do Skierniewic, drugą od Żyrardowa do Warszawy Centralnej [gdzie wysiadłyśmy] - a przebierankę między Skierniewicami a Żyrardowem, więc w kameralnej atmosferze.
Myślenie pielucha = można sikać bez konsekwencji nasilił się to po używaniu przez jakiś czas jednorazówek [które zgodnie z wcześniejszymi teoriami, bardziej rozleniwiają nie tylko dziecko, ale i opiekuna]. I przejście na wielorazówki nie pomogło w zmianie nastawienia do pieluchy.
Ale od dzisiaj zakładam Magdzie majteczki i będę obserwować :-D
W sumie i tak w ciągu dnia mamy 1-2 wpadki to tragedii nie będzie.
Ogólnie podróż była spokojna i bez większych problemów. Po drodze miałyśmy 2 sympatyczne panie w przedziale - jedną od Łodzi do Skierniewic, drugą od Żyrardowa do Warszawy Centralnej [gdzie wysiadłyśmy] - a przebierankę między Skierniewicami a Żyrardowem, więc w kameralnej atmosferze.
Myślenie pielucha = można sikać bez konsekwencji nasilił się to po używaniu przez jakiś czas jednorazówek [które zgodnie z wcześniejszymi teoriami, bardziej rozleniwiają nie tylko dziecko, ale i opiekuna]. I przejście na wielorazówki nie pomogło w zmianie nastawienia do pieluchy.
Ale od dzisiaj zakładam Magdzie majteczki i będę obserwować :-D
W sumie i tak w ciągu dnia mamy 1-2 wpadki to tragedii nie będzie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)