Zauważyłam duzy wpływ diety dziecka lub/i matki karmiącej piersią.
Generalnie nic odkrywczego w tym, że dieta matki wpływa na niedojrzały jeszcze układ trawienny niemowlaka lub małego dziecka. Układ trawienny więc także układ wydalniczy - częstotliwość sikania i możliwość kontrolowania tego procesu - odpowiednio wczesne zasygnalizowanie potrzeby oraz kupy w zwiększonej ilości (tzw. biegunka) lub jej braku (tzw. zaparcia).
U nas problemy z brzuszkiem - i to dość długo [do około 6 mies] był po zjedzeniu przeze mnie pomidora. Po zjedzeniu przeze mnie kapusty/bigosu etc do tej pory Magda ma zaparcia - więc tych produktów unikam. Generalnie unikam produktów ciężkostrawnych.
Co ciekawe - Magda nie ma problemów jak zjem grzyby!
Wczoraj na obiad mieliśmy zupę ogórkową, zaprawianą śmietaną. Troszkę zjadła Magda - dosłownie wyrywała mi talerz i łyżkę [jak talerza nie chciałam dać] z rąk to jej dałam [około 7-10 łyżeczek] i jeszcze się domagała, ale uznałam, że na początek tyle wystarczy - efekt - wczoraj wieczorem zrobiła plastelinkę, a dziś rano niestety nic. Dopiero pierdnęła brudząc pieluszkę na spacerze przed południem, ale po powrocie do domu po południu zrobiła kupkę [plastelinkę] i przed snem troszkę popierdziała.
Zobaczymy jutro - dziś zjadła tylko troszkę rosołku z makaronem
[wcześniej już jadła rosół i nie było problemów]
Znajoma opowiadała jak miała problemy z dzieckiem po zjedzeniu przez nią [jako mama karmiąca] świeżej bułeczki. Rano dziecko miało problemy z sygnalizowaniem potrzeb, a po południu jak już bułka nie była taka świeża, dziecko nie miało problemów z sygnalizacją potrzeb.
Zmieniła poranną bułeczkę i problemy z sygnalizowaniem potrzeb się skończyły [to taka ciekawostka]