środa, 13 lipca 2011

Powrót do domu = powrót do normalności?

Byłyśmy tydzień w Zduńskiej Woli - w domu moich rodziców.

W Zduńskiej Woli zaliczałyśmy wpadki - 1-2 pieluchy w ciągu dnia mokre [średnio, w zależności od dnia zdarzały się i 4 wpadki]. U cioci na działce nawet wpadła kupa - bez ostrzeżenia.

Wczoraj w nocy wróciłyśmy do domu - do Warszawy - cały dzień sucha pielucha... nawet po spacerze - ponad 2h zasnęła - więc wystawiliśmy ją na balkon [zasnęła w wózku jak wchodziliśmy do klatki].

Ja sobie poszłam na Flikera pojeździć po parku [postanowienie, że codziennie w miarę możliwości będę jeździć - minimum 30 min. - zobaczymy, mam nadzieje, że uda sie wytrwać i mąż w tym pomoże - tzn. nie będzie marudził jak będzie musiał zostać z dzieckiem].

Magda po około 30 minutach się obudziła, mąż dał sok - ponad 110 ml [został z rana - z 250ml], ale Magda się nie uspokoiła, zadzwonił - podpowiedziałam, żeby ja wysadził - wysadził - pielucha była sucha i siku poszło do nocnika :)