Magda mnie dziś zaskoczyła.
Siedzimy sobie na kanapie - tzn ja siedzę ona stoi i trzyma się moich pleców.
Nagle słyszę ssszu... troszkę siku poszło na kanapę, szybko się odwracam i pytam
- Magda gdzie się robi siku?
a ona bez chwili zawahania patrzy mi w oczy, wskazuje palcem w dół i odpowiada ze zdecydowaniem w głosie
- TU!
Po czym puszcza kolejne kilka kropel...
Więc tym razem już bez gadania wzięłam ją szybko na nocnik i po chwili poszła kolejna porcja siku.
Po południu było ładnie - po nocnej burzy... ale nadal duchota.
Wzięłam więc ją na spacer - pojechałyśmy do dziadka, który razem z wujkiem przyjechał do Warszawy robić komuś remont.
Zastanawiałam się chwilę - wózek - szybko odpadł, nie chciało mi się go tachać jak pomyślałam o chuście, chusta jednak ustąpiła miejsca rowerkowi.
Więc rowerkiem w tramwaj, metrem i spacerek około 2kilometry do celu.
Zrobiłyśmy dziadkowi niespodziankę, za to w drodze powrotnej złapała nas burza z gradem!
Dobrze, że przy Bogusławskiego zauważyłam pętlę tramwaju 22 - to udało się nie zmoknąć :)
Ale Magda nie dała założyć sobie bluzy, czapki ani nic dodatkowego.
Nawet zaczęłam żartować, że Magda rośnie na dziewczynę co zimą będzie w sandałkach chodzić bo jej będzie ciepło :)