Dziś krótko.
Od rana pięknie i słonecznie. Troszkę wietrznie, ale dzięki temu słońce nie dokuczało.
Po 13 wyszliśmy rodzinnie na spacer - ja na flikerze, Magda na rowerku, a tata pchał skarba. :)
Byliśmy na poczcie - Adam miał coś do załatwienia - ja zostałam z Magdą przed budynkiem i jeździłyśmy w kółko, aż córeczka zasnęła.
W drodze powrotnej obudziły ją wyboje i nie mogła się ułożyć, więc wzięłam ją na ręce, a flikera dałam mężowi do przetestowania - stwierdził, że nawet fajne to - co prawda bardziej do spalania kcal niż do przemieszczania się, ale ogólnie ok - i nawet jak już mógł mi oddać flikera to stwierdził, że chce jeszcze troszkę pojeździć.
Wieczorkiem wyszłam jeszcze raz sama... hmm ciekawe czy jest ktoś z Warszawy kto jeździ na flikerze i chciałby pojeździć wspólnie po parku skaryszewskim - w towarzystwie zawsze byłoby ciekawiej :)