Dziś rano Magda była spokojna... ale przed południem strasznie zaczęła marudzić.
Wybrałyśmy się więc na spacer... Magdę zaplątałam sobie w chustę na plecach i o dziwo zasnęła mi - mimo, że wiązanie za bardzo mi nie wyszło myślałam, że w Pieluszkarni coś da radę wykombinować, ale był tylko pan Radek, który nie czuje się na siłach w doradzaniu jak chustować etc... w poniedziałek ma być pani Ewa to może uda się coś wykombinować... bo mówiąc szczerze mimo nie końca udanego wiązania czułam się dość bezpiecznie z Magdalenką - a zasnęła mi tak twardo, że nawet przekładanie z jednej strony na drugą nie robiło na niej żadnego wrażenia - za dnia rzadko zdarza jej się zasnąć tak twardo.
Więc mimo wszystko jej chyba tez było dość wygodnie :).
Po powrocie z miasta wieczorkiem jeszcze wyszłam na 30 minut na flikera [mimo - zachowanie do przewidzenia - sugestii męża, że 'dziś mogłabym sobie odpuścić']
W dodatku udało mi się odratować ręcznik Magdalenki [który dostała od wujka Artura z okazji narodzin]... Cały zafarbował mi na fioletowo-granatowo i wyglądał jakby był strasznie brudny...
Wygotowałam w mydle [z dodatkiem 3 kropel olejku herbacianego] - mydełko zdało egzamin na 5- [zostało jeszcze kilka plamek, ale myślę, że 2gi przebieg powinien pomóc, póki co nie widzę takiej potrzeby - najpierw zużyjemy ręcznik i przy okazji następnego prania powtórzy się zabieg] :)
A co do Naturalnej Higieny Niemowląt od 2 dni jesteśmy na tej samej pieluszce - także w nocy i na spacerach :)