wtorek, 31 maja 2011

Działka i basen

Od wczoraj byliśmy na działce.

Noc przespana w miarę spokojnie - poza tym, że o 4tej już chciała wstawać [bo na dole zrobił się hałas], ale udało się ją jeszcze ululać, ale spała w dość śmiesznej pozycji... generalnie najmniejsza a najwięcej miejsca zajmuje [dosłownie całe łóżko], mało brakowało, a zepchnęła by mnie z łóżka.

Rano - o 7 - w końcu już i ja byłam wyspana, poza tym maleństwo zaczęło złowrogo pierdzieć... wysadziłam ją na nocnik - siku, kupa - standard... ale sucha pielucha z nocy... a już [po kilku wcześniejszych, kompletnie zlanych nocach zaczynałam sądzić, że córeczka załatwia się w nocy przez sen.]

Wczoraj lepiej udało się przypilnować i raz tylko na trawie zsikała body [była bez pieluchy i żeby się załatwić zeszła na trawkę, więc uważam to za drobny sukcesik]... Mogłaby się nauczyć wołać np.: 'siii' wtedy dużo łatwiej dałoby się rozpoznać, ze ten wyraz niezadowolenia to akurat potrzeba nocnikowa, bo marudziła i uciekała na trawę w kierunku nocnika, ale myślałam, że po prostu nie chce mieć obcinanych paznokci i chce się [mimo zakazów] pobawić nocnikiem.

Dziś już raz zsikała się w majtki - miała akurat założone trenerki i była szykowana do spania - do spania za dnia zazwyczaj marudzi, więc ciężko rozszyfrować powód marudzenia... i pod koniec [jak już pakowałyśmy się do domu] na 'do widzenia' podlała chodak, w który została odłożona dosłownie na chwilkę [na więcej się nie da - bo po trawie nie daje rady jeździć i się denerwuje - w końcu na czworaka lub trzymając się kogoś jest w stanie się sprawnie przemieścić].

Od wczoraj południa grzała się woda w basenie, Magda już dziś rano zaczęła się w nim pluskać [rączkami], ale nie pozwoliłam jej jeszcze wejść - woda była stanowczo za zimna, za to po popołudniowej drzemce - po 15 - siedziała w basenie prawie godzinę.